W czasach Chopina właścicielem Szafarni był Juliusz Dziewanowski – ojciec Dominika, przyjaciela i szkolnego kolegi Fryderyka. Niektórzy badacze przypuszczają, że ojciec kompozytora (Mikołaj) w latach kawalerskich był zatrudniony w Szafarni między 1791 a 1800 r., jako guwerner i nauczyciel dzieci Dziewanowskich. O bliskich kontaktach obu rodzin może świadczyć również fakt, iż Jan Nepomucen Dziewanowski, wujek Dominika, trzymał do chrztu Ludwikę – najstarszą córkę państwa Chopinów.
Pod koniec lipca 1824 r., po ukończeniu IV klasy w Liceum Warszawskim, korzystając z gościnności państwa Dziewanowskich, Fryderyk udał się do Szafarni, gdzie przebywał aż do września. Wyjazd był bardzo udany i również w następnym roku Chopin spędził wakacje w Szafarni. Szczegóły przekazał nam sam kompozytor, który pisał do rodziny listy w formie gazety zatytułowanej „Kuryer Szafarski”. W ten sposób naśladował on popularne wówczas pismo, którym był „Kuryer Warszawski”. Fryderyk, jak zawodowy dziennikarz i redaktor, pod pseudonimem „Jaśnie Pan Pichon” opisywał w swojej gazetce przygody i relacjonował wydarzenia, których był świadkiem lub o których słyszał.
Informacje w „Kuryerach” zostały podzielone na „krajowe” (dotyczące samej Szafarni) oraz na „zagraniczne” (odnoszące się do pobliskich wsi). Oto przykład jak Fryderyk w zabawny sposób opisywał codzienne problemy mieszkańców Szafarni: „Wiadomości Krajowe / Dnia 28 m. r. b., gdy JPan Pichon, zatrudniony tualetą, o śniadaniu rozprawiał, wlatuje z krzykiem do pokoju jakaś dama boso. Pichonek, zdziwiony, otworzywszy gębę stał z początku jak gapa, po chwilce jednak dowiedział się przyczyny łez i narzekania: JPan Stolnik Wiktor Sikorowski, pospolicie od Panny Michuchnej Fichturem zwany, pokłócił się z Panną Kozaczką; a po długich sprzeczkach i korowodach tak ślicznie zamalował pięścią w łep [sic!] damulę, że aż w wyższej instancji satysfakcji szukać przymuszoną była. Redaktor ponadto bacznie obserwował i komentował z humorem wszelkie zjawiska dotyczące szafarskiej fauny i flory: Dnia 14 m. b. kura okulawiała, a kaczor w pojedynku z gęsią nogę stracił. Krowa tak gwałtownie zachorowała że aż się w ogrodzie pasie (…) wypadł wyrok żeby pod karą śmierci żadne prosię nie ważyło się wchodzić do ogrodu”.
Podczas spacerów i wycieczek kompozytor odwiedzał okoliczne miasta (m in. Golub i Toruń) oraz majątki zaprzyjaźnionych rodzin ziemiańskich (m.in. Cissowskich, Piwnickich, Borzewskich, Ciżewskich, Romockich). Z pewnością zapraszano Fryderyka do pobliskich posiadłości, aby uatrakcyjnić mu pobyt na Ziemi Dobrzyńskiej i jednocześnie mieć okazję do posłuchania gry znanego – choć jeszcze wciąż bardzo młodego – wirtuoza fortepianu. W czasie wiejskich wakacji Fryderyk nie zapomniał także o swoim serdecznym przyjacielu z Liceum Warszawskiego, Jasiu Białobłockim, którego odwiedzał, w położonym o kilka kilometrów od Szafarni, Sokołowie.
Starą siedzibę Dziewanowskich rozebrano w 1910 r.
Zachowany do dzisiaj, pochodzący z II połowy XIX w. pałacyk, został wzniesiony prawdopodobnie w innym miejscu niż dwór w którym gościł Chopin. W budynku znajduje się Ośrodek Chopinowski, sala koncertowa i niewielkie muzeum. Prawdopodobnie jednym z nielicznych zabudowań z czasów kompozytora, jest zachowana do dzisiaj skromna oficyna, znajdująca się po prawej stronie pałacyku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz